Jak reagujesz na słowo złość?
Jeśli jesteś rodzicem, prawdopodobnie włos jeży ci się na głowie i wyobrażasz sobie dziecko z furią rzucające się na podłogę przy sklepowej kasie lub trzaskającego drzwiami nastolatka. Być może odczuwasz też niepokój, a nawet wyrzuty sumienia, bo przypomina ci się, jak sam w złości krzyczałeś na swoich bliskich albo powiedziałeś o kilka słów za dużo. Te skojarzenia, a także sposób, w jaki współcześni rodzice byli wychowywani i socjalizowani, do przyjmowanych przez siebie ról sprawiają, że złość nie cieszy się zbyt dużą popularnością. W konsekwencji jest ona najczęściej tłumiona, bagatelizowana, transformowana w inne, bardziej akceptowalne społecznie uczucia np. smutek (strategia często przyjmowana przez kobiety) lub wyrażana w sposób niekonstruktywny, a nawet agresywny (strategia często przyjmowana przez mężczyzn).
A przecież życie bez złości jest niemożliwe. Złość to jedna z podstawowych emocji. Informuje nas o tym, co dla nas istotne i dodaje nam energii do działania, gdy to, co ważne jest zagrożone. Dzięki złości wiemy, kiedy bronić swoich granic i kiedy nasze potrzeby nie są zaspokojone. Nie jest ona zatem z natury rzeczy szkodliwa. To, co może stać się toksyczne dla nas samych i naszego otoczenia, to sposób, w jaki złość wyrażamy. A ponieważ w rodzinie, to my, rodzice, jesteśmy dorośli, to na nas spoczywa odpowiedzialność za jakość komunikacji w domu i to, czego swoim zachowaniem uczymy dzieci.
Jak zatem radzić sobie ze złością i komunikować ją w zdrowy, konstruktywny sposób? Zacznijmy może od najczęściej popełnianych błędów, jakie popełniamy, wyrażając złość. Należą do nich
- wyrażanie złości w sposób agresywny (zarówno w aspekcie psychicznym, jak i fizycznym),
- wyrażanie złości w sposób pasywno-agresywny (obwinianie innych często manifestujące się w manipulowaniu, sarkazmie, nieuzasadnionej krytyce),
- tłumienie, czyli całkowity brak wyrażania złości (w tej sytuacji krzywdzimy głównie samych siebie).
Co jeszcze może pozytywnie wpłynąć na poprawę jakości komunikacji w rodzinie? Na pewno świadomość istnienia tzw. blokad komunikacyjnych (nazywanych też często killerami empatii) oraz unikanie ich w rozmowach z najbliższymi. Do najczęstszych blokad należą:
- osądy moralne i oceny,
- niekonstruktywna krytyka,
- porównania,
- żądania,
- etykietowanie,
- grożenie,
- udzielanie niechcianych rad,
- odwracanie uwagi („Przestań o tym ciągle myśleć!”),
- uspokajanie na siłę („Daj spokój, kiedyś będziesz się z tego śmiać!”).
Dobra wiadomość jest taka, że po drugiej stronie komunikacyjnej barykady mamy cały arsenał tzw. słów-mostów, budujących porozumienie i pomagających wyrażać złość w konstruktywny sposób. Pierwszym narzędziem z tego arsenału jest umiejętność aktywnego słuchania, sprowadzająca się do zasady starej jak świat, czyli masz dwoje uszu i tylko jedne usta. Jeśli czujesz, że buzują w tobie emocje, spróbuj wcisnąć przycisk STOP i uważnie posłuchać, zanim coś powiesz. Możesz pomóc swojemu rozzłoszczonemu dziecku (zarówno temu rzeczywistemu, jak i wewnętrznemu), odzwierciedlając i nazywając jego emocje lub udzielając konstruktywnej informacji zwrotnej. Staraj się korzystać z języka faktów, nazywając konkretne zachowania i odwołując się do tego, co obiektywne, zamiast posługiwać się swoją własną interpretacją zdarzeń. Pamiętaj, że niezależnie, w jakim wieku jest twoje dziecko (lub jakikolwiek inny rozmówca) najważniejsza jest szczerość. Bądź autentyczny/a w swoich komunikatach i śmiało mów o swoich emocjach i potrzebach, używając słów takich jak „nie chcę”, „chcę”, „lubię”, „nie lubię”, „złości mnie”, itp.
Według książki Uwaga! Złość (wyd. Natuli) rodzice zapytani o to, jak chcieliby, aby złość była wyrażana wobec nich, wskazali na trzy główne czynniki, które sprawiają, że łatwiej im ją przyjąć i zaakceptować. Ich zdaniem złość powinna:
- być wyrażana jawnie,
- odnosić się do konkretów,
- odbywać się bez krzyku, wyzwisk, obrażania i ośmieszania.
Oczywiście, gdy złość osiąga swój emocjonalny szczyt, może być to bardzo trudne. Warto wtedy skorzystać z metody stop-klatki, czyli dać sobie chwilę na złapanie oddechu, a następnie na nazwanie swoich emocji. Przydatne może być też skorzystanie z wizualizacji i próba wyobrażenia sobie niejako wyjścia z siebie i zrobienia kroku w tył w celu zyskania szerszej perspektywy.
Na zakończenie warto wspomnieć jeszcze o empatii i wyrozumiałości dla samego siebie, a nie tylko dla naszego rozmówcy. Nauka konstruktywnego wyrażania złości to długi proces, podczas którego pojawić się może wiele wyzwań. Zachowaj cierpliwość i daj zarówno sobie, jak i innym prawo do błędów. Tylko dzięki nim rozwój jest możliwy.
Powodzenia!
Anna Rycharska