Samookaleczenia to poważny sygnał, znak, że potrzebujecie zmiany. Piszę „potrzebujecie”, bo chociaż przyczyny zachowań autoagresywnych są różne, najczęściej mówią coś o dynamice relacji rodzinnych i roli nastolatka w najbliższym otoczeniu. Dlatego, drogi Rodzicu, potrzebuję, abyś czytał teraz uważnie. To, co napisałam wyżej, mówi o wielkim wpływie, który możesz mieć na rozwiązanie problemów Twojego nastoletniego dziecka. To dobra wiadomość, bo jeśli zareagujesz właściwie, szczęśliwy finał jest w zasadzie pewny.
Co w takim razie robić, kiedy odkryjesz, że Twój nastolatek się tnie? Umieszczę tu kilka wskazówek, które z reguły omawiam z rodzicami będącymi w podobnej sytuacji.
Martwy ratownik, to zły ratownik
A także – parafrazując -ratownik sfrustrowany, rozgoryczony, przeciążony nie jest w stanie pomagać. Jeśli chcesz pomóc swojemu dziecku, zadbaj o wsparcie dla siebie. To ważne, by nie obciążać nastolatka swoimi przeżyciami. Zadbaj o stworzenie warunków, w których nie ciśnie Ci się na usta „…i jeszcze Ty chcesz matkę do grobu wpędzić” . Znajdź osoby, które będą gotowe życzliwie Cię wysłuchać, a także odciążyć w obowiązkach, abyś mógł bardziej skoncentrować się na budowaniu relacji ze swoim dzieckiem. -„Ale on/ona nie chce ze mną spędzać czasu!”. To nic. Chodzi o Twoją dostępność i zaangażowanie. Bądź więcej w domu. Zrób obiad. Zapytaj, czy możesz obejrzeć z nim serial, który lubi. Nie wypytuj o oceny, a o samopoczucie. Powstrzymaj się od opowiadania o swoich problemach – zwierz się zaufanej osobie. Jeśli w takich sytuacjach nie możesz powstrzymać się od krytyki, albo nie udaje się nawiązać żadnego pozytywnego kontaktu z dzieckiem, skorzystaj z pomocy psychoterapeuty. Więcej o tym, w jaki sposób psychoterapia pomaga rodzicom napisałam tutaj.
Pomóż
Zachowania autoagresywne wymagają konsultacji z lekarzem psychiatrą, ponieważ mogą być objawem depresji lub innych zaburzeń, których leczenie często wymaga wprowadzenia leków. Warto pamiętać, że depresja u nastolatka może mieć nietypowe objawy, a diagnozę powinien postawić psychiatra dziecięcy. Jeśli niemożliwym jest umówienie dziecka do psychiatry w przeciągu kilku dni, a samookaleczenia są wyjątkowo poważne, w zachowaniu dziecka widzisz niepokojące zmiany – zabierz dziecko do najbliższego szpitala w którym znajduje się dziecięcy oddział psychiatryczny. Na izbie przyjęć lekarz pomoże wykluczyć konieczność hospitalizacji i zaleci dalsze działania. Wiem, że wizja szpitala brzmi dla większości rodziców strasznie, warto jednak pamiętać, że dzieci przyjmowane są na oddział tylko gdy niemożliwe jest leczenie pozaszpitalne. Aby to ocenić, dziecko musi obejrzeć specjalista. W większości przypadków samookaleczeń psychoterapia w formie wizyt w poradni jest zalecaną i skuteczną formą leczenia. Czasami istnieje konieczność włączenia leków, o czym decyduje lekarz psychiatra. Jeżeli samookaleczenia są pierwszym tego typu incydentem i nie towarzyszy im duża zmiana zachowania, ścieżkę pomocy można rozpocząć od wizyty w gabinecie psychologa – psychoterapeuty.
Okaleczanie jak wołanie, ból jak narkotyk
Prawdopodobnie jak większość rodziców zadajesz sobie pytanie „dlaczego?”. Choć zupełnie słuszne, rzadko kiedy nastolatek będzie w stanie Ci na nie odpowiedzieć. Nie oczekuj tego. Bądź gotów słuchać, ale nie zmuszaj do wyjaśnień.
Samookaleczenia są najczęściej formą komunikatu do otoczenia, choć niekoniecznie „próbą zwrócenia na siebie uwagi”. To najczęściej komunikat „Nie radzę sobie. Nie wiem co zrobić ze swoimi emocjami.”. Wielu nastolatków czuje się opuszczonych i niezrozumianych z tym, co przeżywają. Zadawanie sobie ran bywa formą przynoszenia sobie ulgi – jeśli dziecko żyje w permanentnym stresie, jego ciśnienie krwi jest podwyższone, a mózg hamuje produkcję naturalnych hormonów szczęścia. Kiedy powstaje rana z której sączy się krew, organizm samoczynnie obniża ciśnienie krwi, a mózg powoduje wyrzut opioidów, które łagodzą ból – dając pozornie również psychiczne „znieczulenie”. Taki mechanizm działa jedynie na krótką metę, ale jest uzależniający. Dlatego szybka interwencja i niedopuszczenie do dalszych samookaleczeń są bardzo ważne.
Rozmawiaj
Czy potraficie ze sobą rozmawiać? Czy Twój prawie-dorosły powie Ci szczerze, co takiego wydarzyło się, czy będzie brnąć w kłamstwa, odwracać kota ogonem? To ważne, abyś szczerze ocenił Wasz kontakt. Czy nastolatek opowiada Ci o swoich zmartwieniach, a może na wszelkie próby kontaktu reaguje agresją lub obojętnością?
Moment odkrycia samookaleczeń nie jest właściwym na wychowawcze pogadanki. Aby pomóc swojemu dziecku, potrzebujesz dowiedzieć się w czym leży problem. Jeśli chcesz naprawdę zrozumieć, co przeżywa nastolatek, stosuj poniższe zasady:
- Unikaj oceniania i narzucania własnego zdania
- Nie krytykuj
- Nie obwiniaj
- Zadawaj pytania otwarte – zamiast „czy…?” pytaj „co…?”, „jak…?”. Słuchaj odpowiedzi po to, by zrozumieć, nie aby zgodzić się albo nie zgodzić.
- Bądź autentyczny. Zamiast moralizowania „Ja w Twoim wieku…” powiedz coś szczerze i od siebie, np.”Zależy mi na Tobie. Chciałbym lepiej Cię zrozumieć.”
Nie poznałam w swoim życiu nikogo, kto zmieniłby się na lepsze dzięki krytyce. To nieprawda, że dzieci potrzebują jej, aby wiedzieć co jest niewłaściwe. Tę wiedzę czerpią z obserwowania tego, jak my żyjemy i jak reagujemy. Aby wpłynąć na zachowanie swojego dziecka bądź z nim w bliskiej, szczerej relacji. Pozwól mu uczyć się na własnych błędach, a nie popełni wszystkich Twoich.
Rozmawiaj z dzieckiem spokojnie, unikając wybuchów. Mówiąc o samookaleczeniach nie koncentruj się na tłumaczeniach, dlaczego „nie wolno”. Powiedz o tym, że chcesz pomóc w znalezieniu innych rozwiązań.
Jeśli podejrzewasz, że źródłem kłopotów może być środowisko lub szkoła, postaraj zorientować się w rozmowie*, jak nastolatek radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami. Czy ma bliskich przyjaciół? Czy jest dobrze traktowany? Jakie aspekty jego życia w szkole wymagają zmiany? Postaraj się pomóc w znalezieniu rozwiązań, akceptowalnych dla Twojego dziecka i zaangażuj się w ich wdrożenie. Czasem interwencja u nauczyciela, a nawet zmiana szkoły bywają koniecznością. Twoja wspierająca postawa i konsekwentne działania są tym, czego potrzebuje dziecko, które jest przeciążone albo prześladowane.
Nauka na drugim miejscu
Na pierwszym jest zdrowie – psychiczne i fizyczne. Każdą ocenę można poprawić, ale zniszczone zdrowie lub życie naprawia się latami. „Jeszcze kilka miesięcy” jako strategia na przetrwanie jest ryzykowna. Przyjrzyj się życiu swojego dziecka: czy nie sprowadza się niemal wyłącznie do szkoły i telefonu? Do dobrego funkcjonowania wszyscy potrzebujemy równowagi między obowiązkami, a tym, co daje nam przyjemność. W wieku nastu lat kontakt z rówieśnikami jest równie potrzebny jak odpoczynek. Czy Twoje dziecko ma jak i kiedy przebywać z osobami, które lubi? Czy ma możliwość realizowania swoich pasji? Czy ma zapewnione regularne posiłki, odpowiednią ilość snu? Jeśli wydaje Ci się, że jest przeciążone nauką lub obowiązkami, porozmawiajcie z czego może zrezygnować. I niech nie będą to spotkania ze znajomymi.
Być może wiele pomysłów powyżej brzmi dla Ciebie kompletnie abstrakcyjnie. To dlatego, że nie ma jednego „typu” okaleczających się nastolatków. To dzieciaki z tzw. „dobrych domów” i dzieci zaniedbane. Szkolni prymusi i lesserzy. Samotnicy i dusze towarzystwa.
Samookaleczenia mogą paradoksalnie być impulsem do poprawienia Waszych relacji, do przemyślenia funkcjonowania Waszej rodziny i uzyskania dla siebie odpowiedniej pomocy. Bądź gotowy wsłuchać się w potrzeby Twojego dziecka i wprowadzenia w Waszym życiu zmian. Zachęcam Cię, Rodzicu, wykorzystaj tę szansę i działaj!
*Jeśli chcesz nauczyć się rozmawiać z nastolatkiem, zajrzyj do książki „Jak mówić do nastolatków, aby nas słuchały. Jak słuchać, żeby z nami rozmawiały” Adele Faber i Elaine Mazlish oraz „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?” Jespera Juula.
Marta Chrostowska